Przejdź do głównej zawartości

Język polski oczami obcokrajowca, cz. I


 „A jak pojedziesz na Ukrainę - będziesz spał na dywanie…”

   Każdy język ma swoje osobliwości i polski nie jest wyjątkiem. Kiedy jesteś obcokrajowcem, pierwsze, co słyszysz, to dominująca szczelinowość (sz, cz) oraz dźwięczność (dz, dż). Na początku sprawia to ogromne trudności. Na szczęście co drugi Polak potrafi powiedzieć coś w języku angielskim, ale co z tym polskim?! Samogłoski nosowe -ą, -ę, przedniojęzykowo-zębowe -u̯, sprawiają trudności w mowie i piśmie. Rozróżnienia na oni/one w liczbie mnogiej i ogromna ilość wyjątków w końcówkach rzeczowników odmienianych przez przypadki. Nie bez przyczyny polski uważa się za jeden z najtrudniejszych języków na świecie.
  Czytając najprostsze słowa po polsku, można zobaczyć podobieństwo do języka rosyjskiego, ukraińskiego i białoruskiego, a wszystko przez to, że należą one do jednej grupy języków słowiańskich. Jednak te podobieństwa tak jak pomagają w komunikowaniu się, stwarzają też problemy i nieporozumienia przez różne znaczenia tego samego słowa w innych językach.
    Jako native speaker języka ukraińskiego i rosyjskiego mogę porównywać je z językiem polskim, szukać różnic i podobieństw. Dzisiaj wybrałam TOP 5 najśmieszniejszych słówek, które są podobne do siebie w wymowie i piśmie, ale mają zupełnie różne znaczenia i stąd ich użycie wywołuje niekiedy niezręczne sytuacje.
   1. Tak naprawdę nikt na Ukrainie nie śpi na dywanach, wszystko to zaczęło się od różnicy znaczenia jednego słowa w dwóch różnych językach. W języku polskim słowo dywan oznacza jakąś tkaninę przeznaczoną do przykrycia podłogi. W języku ukraińskim słowo dywan ( z akcentem na A) oznacza rozkładane łóżko czyli wersalkę.
P.S. Jeżeli będziesz na Ukrainie i zapytasz o sklep z dywanami, nie zdziw się jak trafisz do sklepu z meblami :)
  2. Na podłodze leży kawior może brzmieć jakby ktoś rozsypał ikrę, ale w rosyjskim znaczy to samo co „na podłodze leży dywan”.
  3. Takie smaczne słowo dynia, której ja osobiście nie lubię, w języku ukraińskim jak i w rosyjskim tłumaczy się jako słodki żółty owoc (też z rodzaju dyniowatych) czyli melon!
  4. Belka wymawiana po rosyjsku jako bielka oznacza rudego, skaczącego zwierzaka z puszystym ogonem czyli wiewiórkę.
  5. Zwrot pić z czaszki brzmi mrocznie i niepokojąco (może kojarzyć się z satanizmem lub barbarzyńskimi zwyczajami sprzed Oświecenia), a w języku rosyjskim oznacza tylko pić z kubka.
   Takich słów jest znacznie więcej, o czym będę pisała w następnych artykułach. Dobrze jest uczyć się języków obcych, żeby unikać niezręcznych dwuznaczności i nieporozumień.


Tekst: Anastazja Kowalska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Slotowe wspomnienia

Nicola: Wyjeżdżamy skoro świt, więc obowiązkowo zatrzymujemy się na kawę na stacji. Słońce świeci, wszyscy jesteśmy w dobrych humorach, choć lekko niewyspani. Rozmawiamy o filmach i serialach. Dojeżdżamy na miejsce, rzucamy plecaki na trawę i biegniemy przywitać się ze znajomymi. Tymi widzianymi dwa dni temu i tymi spotykanymi tylko raz w roku, właśnie na Slocie. A jak wyglądała Twoja podróż na Slot? Wiktoria: Przyjeżdżam dosyć wcześnie – o 8 jestem już na miejscu. Czuję się zdezorientowana, ale jednocześnie podekscytowana. To mój pierwszy Slot. Siadam pod monumentalnym drzewem, które – jak dowiem się później – jest powszechnie znanym platanem wśród slotowej społeczności. Oprócz swojej naturalnej funkcji zachwytu i konsolacji ów platan, a raczej obszar w jego pobliżu, jest miejscem nietuzinkowych spotkań, wspólnych śniadań, żywych dysput. Niektórzy ukojeni spokojem tego ogromnego tworu natury bez żadnych zobowiązań drzemią pod nim późnym popołudniem. „Spotkajmy się po...

P jak polonistyka

 – Chcesz uczyć? – pyta większość ludzi, zaraz po tym, jak zapytają, co studiuję. – Tak – odpowiadam. Kolejne sekundy są decydujące. Dostaję albo pełne współczucia komentarze na temat zarobków polskich nauczycieli, albo wyrazy aprobaty, szacunku i wsparcia. Jest też trzecia możliwość, chyba ta najgorsza: urwanie tematu, niezręczna cisza czy pełne zażenowania mruknięcie: „aha”.  Nie przejmuję się, idę dalej. Idę dalej Plantami, skręcam w Gołębią. I wiem, że jestem w domu. Nigdzie indziej obcasy nie stukają tak po bruku. Wstępuję do dwudziestki, żeby zamienić Szymborską na Herberta, a Fredrę na Słowackiego. – Tej pozycji nie ma – słyszę od Pani bibliotekarki. Trudno, mam do dyspozycji jeszcze Jagiellonkę i bibliotekę na Rajskiej. Dziękuję grzecznie i wychodzę. Ewentualnie rzucam w myślach obelgami na brak funduszy na biblioteki wydziałowe. Wędruję na piętro z Herbertem, ale bez Słowackiego. Spotykam dziewczyny, rzucam zwyczajowe: „dzień dobry, dziewczęta!” i dalej idziem...

Kim są #epentezy?

Jesteśmy grupą siedmiu studentek z polonistyki i działamy pod opieką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak na miłośniczki języka przystało, przedstawimy się poprzez odpowiedzi na typowo językoznawcze pytania: Jaka jest twoja ulubiona głoska? Wymień jakieś charakterystyczne słowo dla twojego regionu. Ulubiony dział gramatyki? Pojęcie z językoznawstwa, które cię śmieszy? Jaki błąd językowy zdarza ci się popełnić?