Przejdź do głównej zawartości

Gołębnikowe rozmyślanki

Teraz już wiem, że wybór był słuszny. Zniknęła niepewność, jaka towarzyszyła mi podczas zapisów na studia. Wtedy decyzja o przyjęciu budziła radość, ale i niepokój. Czy dam sobie radę? Listy lektur przerażały… i przerażają nadal. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Bywają książki na wskroś nudne, ale również te inspirujące, do których po latach się wraca i o których już zawsze się będzie pamiętać. Otworzyła się przede mną perspektywa pięciu lat intensywnej pracy, walki z USOS-em, powrotów zatłoczonymi autobusami.

Dziś, idąc na uczelnię, przechodzę przez Planty. W powietrzu czuć już oznaki wiosny, a na kwietnikach właśnie sadzi się pierwsze bratki. Wkrótce będzie można siąść i w przebijających się przez liście drzew promieniach czytać kolejną książkę.

Ta pora roku wydaje się być najurokliwsza. Uliczki rozbrzmiewają już muzyką i śmiechem,  a przechodnie starają się balansować między tłumami wycieczek, które w ciągu paru godzin chcą poznać jak najwięcej zakątków miasta. Tymczasem ja zauważam, że uroku tego miejsca możemy zasmakować jedynie wtedy, gdy na chwilę przystaniemy i skupimy się na tych małych, łatwych do pominięcia mgnieniach.

Profesor przerywa nagle swoje rozważania i z rozrzewnieniem mówi: Słyszą Państwo? Hejnał. A więc już osiemnasta. Milczy jeszcze przez chwilę, a wysłuchawszy melodii do końca, zaczyna opowiadać dalej. Co w tym było takiego nadzwyczajnego? Trębacz powtarza przecież swoje zadanie co godzinę. Ale i tego chcą nas tu nauczyć – doceniania drobnostek, które tak łatwo przegapić. By w natłoku obowiązków nie stać się podobnym do turysty, który w pośpiechu biegnie przez ulice Krakowa.

Nasz Gołębnik stara się nam to przekazać. Zarazić umiłowaniem nie tylko języka czy literatury, ale także takich, wydawałoby się, zwyczajnych momentów. Jest miejscem osobliwym. Jego mury zdają się pamiętać czasy wielkich twórców, skrywać niezliczone ilości jednostkowych historii. Niektóre z nich można nawet czasem usłyszeć, a jeszcze inne – można dopiero dopisać…

Tekst: Lidia Chojnacka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Slotowe wspomnienia

Nicola: Wyjeżdżamy skoro świt, więc obowiązkowo zatrzymujemy się na kawę na stacji. Słońce świeci, wszyscy jesteśmy w dobrych humorach, choć lekko niewyspani. Rozmawiamy o filmach i serialach. Dojeżdżamy na miejsce, rzucamy plecaki na trawę i biegniemy przywitać się ze znajomymi. Tymi widzianymi dwa dni temu i tymi spotykanymi tylko raz w roku, właśnie na Slocie. A jak wyglądała Twoja podróż na Slot? Wiktoria: Przyjeżdżam dosyć wcześnie – o 8 jestem już na miejscu. Czuję się zdezorientowana, ale jednocześnie podekscytowana. To mój pierwszy Slot. Siadam pod monumentalnym drzewem, które – jak dowiem się później – jest powszechnie znanym platanem wśród slotowej społeczności. Oprócz swojej naturalnej funkcji zachwytu i konsolacji ów platan, a raczej obszar w jego pobliżu, jest miejscem nietuzinkowych spotkań, wspólnych śniadań, żywych dysput. Niektórzy ukojeni spokojem tego ogromnego tworu natury bez żadnych zobowiązań drzemią pod nim późnym popołudniem. „Spotkajmy się po...

P jak polonistyka

 – Chcesz uczyć? – pyta większość ludzi, zaraz po tym, jak zapytają, co studiuję. – Tak – odpowiadam. Kolejne sekundy są decydujące. Dostaję albo pełne współczucia komentarze na temat zarobków polskich nauczycieli, albo wyrazy aprobaty, szacunku i wsparcia. Jest też trzecia możliwość, chyba ta najgorsza: urwanie tematu, niezręczna cisza czy pełne zażenowania mruknięcie: „aha”.  Nie przejmuję się, idę dalej. Idę dalej Plantami, skręcam w Gołębią. I wiem, że jestem w domu. Nigdzie indziej obcasy nie stukają tak po bruku. Wstępuję do dwudziestki, żeby zamienić Szymborską na Herberta, a Fredrę na Słowackiego. – Tej pozycji nie ma – słyszę od Pani bibliotekarki. Trudno, mam do dyspozycji jeszcze Jagiellonkę i bibliotekę na Rajskiej. Dziękuję grzecznie i wychodzę. Ewentualnie rzucam w myślach obelgami na brak funduszy na biblioteki wydziałowe. Wędruję na piętro z Herbertem, ale bez Słowackiego. Spotykam dziewczyny, rzucam zwyczajowe: „dzień dobry, dziewczęta!” i dalej idziem...

Kim są #epentezy?

Jesteśmy grupą siedmiu studentek z polonistyki i działamy pod opieką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak na miłośniczki języka przystało, przedstawimy się poprzez odpowiedzi na typowo językoznawcze pytania: Jaka jest twoja ulubiona głoska? Wymień jakieś charakterystyczne słowo dla twojego regionu. Ulubiony dział gramatyki? Pojęcie z językoznawstwa, które cię śmieszy? Jaki błąd językowy zdarza ci się popełnić?