![]() |
Grafika: Robert |
Dla mnie początek studiów to był przede wszystkim bardzo
duży przeskok. Tutaj robi się zupełnie co innego niż w liceum. Trzeba się
dostosować do nowych wymagań i oczekiwań.
Przeskok jest podwójnie duży, jeśli ktoś wyjeżdża do innego
miasta i musi się zorganizować w nowym miejscu w miarę „po dorosłemu”. To
naprawdę dużo daje. Sprowadza na ziemię. Zwłaszcza, kiedy pomiędzy czytaniem
kolejnych dzieł klasyki literatury trzeba się użerać z współlokatorami o to,
kto zapchał umywalkę w łazience.
Można się też wyleczyć z perfekcjonizmu. Przynajmniej w
jakimś stopniu. Nauczyć się, że nie zawsze może być tak, jak sobie zaplanujemy.
Że czasem lepiej jest zrobić coś słabo niż w ogóle.
Myślę, że nigdy się nie zmieniałam tak szybko i intensywnie
jak właśnie tutaj. I to chyba jest dla mnie największą wartością. Często się
mówi o tym, że studiowanie poszerza horyzonty – tak często, że to już takie
hasełko, utarte powiedzenie bez znaczenia. Ale tak właśnie to czuję.
Aha, jeszcze rada dla aspirujących studentów. Zorientujcie
się w kwestii dojazdów i stanu krakowskich dróg przed rozpoczęciem roku akademickiego.
Tekst: Paulina
Komentarze
Prześlij komentarz